dla dziecidla dzieci 3-5 latdla dzieci 6-9 latDziubak Emiliailustrowaneliteratura szwedzkaMamaniaobrazkoweWidmark Martin
Biblioteka Astrid | Martin Widmark, il. Emilia Dziubak
"Mnie się podobała.
Ale mój kot powiedział tylko: Tja."
Ale mój kot powiedział tylko: Tja."
Nie wiem, czy komuś trzeba jeszcze przedstawiać duet autorów Biblioteki Astrid. Ja z ilustracjami Emilii Dziubak znam się od dawna, z kolei Martin Widmark zachwycił mnie w Domu, który się przebudził, a później w Długiej wędrówce — innych ich wspólnych dziełach. Smutnych, melancholijnych, trafiających prosto w serce. Po Bibliotece Astrid spodziewałam się czegoś podobnego, chociaż już ilustracja z okładki mogła sugerować, że tym razem będziemy mieć do czynienia z dość ciepłą, pozytywną historią. Jest przecież kot (a koty są zabawne) oraz dziewczynka z... gałązkami we włosach. Nie obyło się jednak bez nutki wzruszenia, choć cała książeczka jest pełna akcji, żywiołowości i w istocie dość pogodnej atmosfery. Ciekawa odmiana u tej pary artystów.
Do biblioteki Astrid przychodzi Troll i dziewczynka postanawia opowiedzieć mu o swoich podróżach, podczas których udało jej się zdobyć niezwykłe książki. Wszystkie bardzo jej się podobały, jednak żadna z nich nie zrobiła wrażenia na jej kocie o wdzięcznym imieniu Tja. Zbliżają się właśnie urodziny kota i Astrid postanawia podarować mu oczywiście... książkę. Z początku kot nie jest szczególnie zachwycony.
W porównaniu do poprzednich dzieł Widmarka i Dziubak Biblioteka Astrid wypada chyba najbardziej... dziecięco. Ilustracje są zabawne (choć zachowują dziubakową ponurość i ten typowy dla niej leśny charakter), a kot powtarzający w kółko "tja" może rozśmieszyć małego czytelnika. Opowieść jest przy tym łatwa w odbiorze. Uwielbienie dla książek, jakie przejawia Astrid, chęć wciągnięcia w tę czytelniczą podróż własnego kota — to zachęta do poznawania książkowych światów. A jak najlepiej przekonać kogoś do czytania? Znaleźć (albo stworzyć, jak to zrobiła Astrid z Trollem) mu taką książkę, w której odnajdzie samego siebie, z którą zacznie się utożsamiać. Bo czyż nie szukamy w literaturze bliskich nam emocji, zrozumienia, ale i oderwania od rzeczywistości, fascynujących przygód, które na co dzień nam się nie przytrafiają? Biblioteka Astrid to urocza opowieść o miłości do książek. Powinna spodobać się wszystkim molom książkowym, a i może przekonać do czytania jakieś niechętne malce.
Do biblioteki Astrid przychodzi Troll i dziewczynka postanawia opowiedzieć mu o swoich podróżach, podczas których udało jej się zdobyć niezwykłe książki. Wszystkie bardzo jej się podobały, jednak żadna z nich nie zrobiła wrażenia na jej kocie o wdzięcznym imieniu Tja. Zbliżają się właśnie urodziny kota i Astrid postanawia podarować mu oczywiście... książkę. Z początku kot nie jest szczególnie zachwycony.
W porównaniu do poprzednich dzieł Widmarka i Dziubak Biblioteka Astrid wypada chyba najbardziej... dziecięco. Ilustracje są zabawne (choć zachowują dziubakową ponurość i ten typowy dla niej leśny charakter), a kot powtarzający w kółko "tja" może rozśmieszyć małego czytelnika. Opowieść jest przy tym łatwa w odbiorze. Uwielbienie dla książek, jakie przejawia Astrid, chęć wciągnięcia w tę czytelniczą podróż własnego kota — to zachęta do poznawania książkowych światów. A jak najlepiej przekonać kogoś do czytania? Znaleźć (albo stworzyć, jak to zrobiła Astrid z Trollem) mu taką książkę, w której odnajdzie samego siebie, z którą zacznie się utożsamiać. Bo czyż nie szukamy w literaturze bliskich nam emocji, zrozumienia, ale i oderwania od rzeczywistości, fascynujących przygód, które na co dzień nam się nie przytrafiają? Biblioteka Astrid to urocza opowieść o miłości do książek. Powinna spodobać się wszystkim molom książkowym, a i może przekonać do czytania jakieś niechętne malce.
0 komentarze