Październik, u progu listopada | 2021
Od tak dawna się nie zatrzymuję. Nie dostrzegam przejść i końców. Czas zlepił się dla mnie w jeden płynący strumień wydarzeń. Miesiące przechodzą w miesiące niepostrzeżenie. Jeszcze zauważam zmiany pór roku, na miarce wzrostu Najmniejszego i z każdym Jego nowo poznanym słowem odmierzam uciekający czas. Jednak zdjęcia robię coraz częściej samym wzrokiem, a o książkach opowiadam sobie w głowie, i choć są to czasem naprawdę niezwykłe rzeczy, potem nawet połowy z nich nie przelewam na papier na ekran. Dlatego postanowiłam trochę to zmienić...
Zatrzymuję się u schyłku października. Pod względem pogody październik był niesamowity. Barwny, ciepły, jasny i ogólnie... wyrozumiały. Pod kątem przeczytanych książek — słaby ilościowo, ale udało mi się przeczytać coś, co już dawno wymarzyłam sobie poznać w październiku. Była to wyjątkowa powieść z pogranicza fantasy i horroru, a mianowicie Jakiś potwór tu nadchodzi Raya Bradbury'ego. Październikowa do granic, pięknie napisana, emocjonująca i miejscami naprawdę straszna. Gdzieś w jej cieniu zamajaczył jeszcze Amityville Horror Jaya Ansona, który również przeczytałam w tym miesiącu, choć nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Ale czy to naprawdę tyle?
Październik to w naszym domu podwójny urodzinowy miesiąc. Pewnie też dlatego nie miałam wiele czasu na czytanie. Nadal czytam gdzieś w tle Outsidera Stephena Kinga i Wichrowe wzgórza (zgodnie z wyzwaniem Jesień z klasyką). Zaplanowałam kilka książek na listopad, ale pewnie i tak sięgnę po coś zupełnie innego 😀 Dzięki uprzejmości wydawnictwa Mamania przyszła do mnie pięknie wydana Niekończąca się historia Michaela Ende'go (znam z dzieciństwa jej ekranizację). Pomyślałam, że napiszę Wam też o jakichś filmowych odkryciach, ale niezbyt wiele obejrzałam w październiku (może w listopadzie to się zmieni).
Zostawiam Was z kilkoma kadrami z października i dobrymi życzeniami na dalszą część jesieni. Ta listopadowa jakoś w tym roku mnie nie przeraża, ani nie przygnębia. Ponury listopad może być świetnym tłem do jakichś mrocznych historii.
Październik to w naszym domu podwójny urodzinowy miesiąc. Pewnie też dlatego nie miałam wiele czasu na czytanie. Nadal czytam gdzieś w tle Outsidera Stephena Kinga i Wichrowe wzgórza (zgodnie z wyzwaniem Jesień z klasyką). Zaplanowałam kilka książek na listopad, ale pewnie i tak sięgnę po coś zupełnie innego 😀 Dzięki uprzejmości wydawnictwa Mamania przyszła do mnie pięknie wydana Niekończąca się historia Michaela Ende'go (znam z dzieciństwa jej ekranizację). Pomyślałam, że napiszę Wam też o jakichś filmowych odkryciach, ale niezbyt wiele obejrzałam w październiku (może w listopadzie to się zmieni).
Zostawiam Was z kilkoma kadrami z października i dobrymi życzeniami na dalszą część jesieni. Ta listopadowa jakoś w tym roku mnie nie przeraża, ani nie przygnębia. Ponury listopad może być świetnym tłem do jakichś mrocznych historii.
0 komentarze