Głosy. Co się zdarzyło na wyspie Jersey | Dionisios Sturis, Ewa Winnicka

"Byli u nas tydzień temu.
Byli zadowoleni."

Utøya owszem. Chyba nie ma osoby, która nie słyszała o masakrze, jaka miała miejsce na tej norweskiej wyspie w 2011 roku. Nie mam jednak pewności, czy podobnie sprawa ma się z brytyjską wyspą Jersey, gdzie w tym samym roku doszło do niemniej przerażających wydarzeń, mimo innego wymiaru (jak choćby mniejsza liczba ofiar). Wspominam o Utøyi nie bez powodu. To o niej słyszy Damian w radiu, jeszcze zanim zabije całą swoją rodzinę i dwie inne osoby. Może wstyd się przyznać, ale nie kojarzę tragedii z Jersey, i kiedy zaczynałam czytać Głosy, nie miałam pojęcia, o czym jest ta książka. Tym bardziej moje oczy robiły się coraz większe i większe, kiedy Dionisios Sturis i Ewa Winnicka odtwarzali krok po kroku tamten feralny dzień na wyspie.

Nic nie zapowiadało tragedii.
Damian Rzeszowski wraz z żoną i dziećmi wrócili właśnie na Jersey z urlopu w Polsce i zaprosili na grilla swoich miejscowych przyjaciół. Normalna polska rodzina, która szukała na wyspie lepszego życia. Powodziło im się całkiem nieźle. Kłócili się, jak pewnie niejedno przeciętne małżeństwo. W pracy Damian był lubiany i poważany przez szefa. Co takiego wydarzyło się, że ten obrazek został naznaczony krwią?

Z reportażu dowiemy się pokrótce, jak wygląda emigranckie życie na Jersey wyspie jawiącej się jako raj dla przyjezdnych. Szczególnie upodobali sobie to miejsce Polacy, zaczynając zwykle od zbiorów ziemniaka (te słynne Jersey Royal), a kończąc na zarobkach, które spokojnie starczyłyby na zakup mieszkania w rodzinnym kraju. Z jednej strony piękna otoczka (w tym próby zrzeszania Polonii na Jersey), z drugiej wyobcowanie, przemoc i brak realnego wsparcia dla emigrantów. Wszystko to w cieniu masakry, jaką zafundował swojej rodzinie Damian. Prześledzimy cały proces, wysłuchamy zdania ekspertów, psychiatrów, rodziny i znajomych. Czy miał ten Damian problemy psychiczne, czy może wymordował swoich bliskich (dzieci! małe dzieci!) z zimną krwią?

Reportaż, mimo skromnych rozmiarów, w pewnym momencie zaczyna dłużyć się i wlec. Postać Damiana jako zabójcy (czy nawet głowy rodziny) ciągle gdzieś umyka. Nie ma tu żadnych smaczków, ani olśnień. Głosy. Tylko te głosy w głowie mogłyby coś wyjaśnić, ale czy... wyjaśniają? Ciekawa, mrożąca krew w żyłach sprawa zostaje sprowadzona do suchych faktów i przydługiej relacji z procesu, przecinanych "ciekawostkami" z wyspy Jersey. Zabrakło mi w tym wszystkim chyba emocji, szerszego psychologicznego rysu postaci. Książkę czyta się dobrze zwłaszcza, jeśli nie znało się szczegółów. Ale to nadal trochę za mało.

***
Sturis Dionisios, Winnicka Ewa,  Głosy. Co się zdarzyło na wyspie Jersey,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2019, s. 224 (u mnie ebook).


Książkę przeczytałam w ramach
Wyzwania czytelniczego 2020/2021 na Przestrzeniach tekstu  
(kategoria: min. 5 reportaży 3/5)

Zajrzyj również tu:

0 komentarze