Listopad | A. J. Kuchmister
"Pamiętasz dziewczynę o imieniu Listopad,
jej włosy pachniały dymem ognisk, a usta miały kolor
rozgniecionych jeżyn.
Kiedy po raz pierwszy ją zobaczyłeś, wychodziła z lasu,
dlatego zawsze myślałeś, że opadłe liście pachną jak
miłość."
Dojrzałe i mroczne. Melancholijne, cierpkie, poruszające. Wisi nad nimi jakaś niezwykła baśniowa łuna, chociaż bliżej im do starych legend o czarownicach niż do bajki o Czerwonym Kapturku. Pełne prawdziwej kobiecej mocy, mimo często męskiej narracji. Zbiór opowiadań autorstwa A. J. Kuchmister to odurzająca mieszanka różnych historii, w których słychać chichot wiedźm, czuć zapach leśnego runa (albo "dym ognisk"), a które mimo ponurego przesłania, tragizmu, może nawet makabry, w specyficzny sposób... otulają, tworząc wokół siebie aurę bezpieczeństwa, sprytnie zamykając czytelnika w swój magiczny krąg. Trudno o trafniejszy opis, niż ten, który pojawił się na okładce — oniryczne, refleksyjne, wielowymiarowe. Dawno nie miałam do czynienia z tak dobrą literaturą pełną realizmu magicznego, momentami zbliżającą się nawet do ludowego horroru.
Myślę, że groza ukazana w Listopadzie ma swoje nietypowe oblicze. Czasem tkwi w schowanej pod podłogą trzmielinie (Dom kobiet), rozkopanych grobach (Przeżuwacz), czy dziewczynie, która opowiadała straszne historie pod kołdrą (Agnieszka). Czasem jest gdzieś indziej. Nawet w przewrotnie zabawnym Diable, który przypominał mi legendę o Panu Twardowskim ("wystarczy tylko, że wyskoczysz w noc"). Opowiadania są z reguły równe, choć różnie stylizowane. Może nie wszystkie do końca wpasowały się w mój gust, ale nie można im odmówić swoistego klimatu. Mam wrażenie, że każde zostało dopracowane co do słowa i chociaż czasem mógł drażnić pozorny brak zakończenia, mi to wszystko pasowało. Myślałam sobie — nie muszę wiedzieć więcej, bo to więcej już tam jest. W środku. Opowiadaniom zaś przewodzi motyw kobiety wiedzącej, czarnowłosej
dziewczyny z lasu, mieszającej zioła i zbierającej zwierzęce czaszki. W
każdym opowiadaniu kobieca siła pojawia się w innym wydaniu, czai się gdzieś w zakamarkach, często
niedosłownie (niesamowity motyw z Horyzontu, który odstaje dość współczesną formą od reszty).
Rzadko godzę się na zrecenzowanie książki początkującego, nieznanego mi autora. Nie dlatego, że boję się debiutów. Przyczyną jest na ogół brak czasu na czytanie nawet tych wybranych przeze mnie książek. Miałam jednak przedziwną intuicję do tej Autorki i do jej — jak się okazało — znakomicie napisanych opowiadań. Doskonale wpasowały się w ten mój listopad i czuję, że będę do nich wracać.
dziękuję Autorce.
Książkę przeczytałam w ramach
Wyzwania czytelniczego 2020 na Przestrzeniach tekstu
(kategoria: zbiór opowiadań)
Kuchmister A.J., Listopad, Wydawnictwo Poligraf, Brzezia Łąka 2020, s. 186.
0 komentarze