Osiedle marzeń | Wojciech Chmielarz (cykl z Jakubem Mortką #4)
od których do teraz udawało mu się bardzo skutecznie uciekać.
Pierwsze brzmiało: co zrobić z ciałem w wannie?
Drugie, znacznie trudniejsze —
co zrobić z tymi trzema ciągle żywymi dupkami?”
Warszawa. Prestiżowe Osiedle Zielone
Marzenie, gdzie pozorna atmosfera sterylnego bezpieczeństwa usypia
czujność. Okna wychodzące na okna. Błyszczące oczy kamer. W cieniu
pomiędzy blokami błysk ostrza narusza tę doskonale kontrolowaną
przestrzeń. W kałuży krwi znika ciało Zuzanny. Może w tępym powietrzu
zawisło ukraińskie przekleństwo sprzątaczki Switłany, a może przerażenie
kazało jej zbiec w milczeniu z miejsca zdarzenia. Wie, że nie ma
powodów do obaw — ochrona na tych wszystkich cudownych osiedlach działa
podobnie, a w mieszkaniach śpi twardym snem kilkudziesięciu lokatorów. I
każdy ma coś do ukrycia.
Bywa, że zabójstwo jest pretekstem do
opowiedzenia jakiejś innej, często pokątnej historii. W powieści
Wojciecha Chmielarza jest takich kilka, choć nie każda została do końca
sprecyzowana. Mamy trochę niedopowiedzeń, tajemniczych telefonów typu:
„zaraz ktoś do pani przyjedzie i się tym zajmie”, przy czym nie wiadomo
kto i czym ma się zająć. Gangstera, który w zasadzie nie robi nic poza nasyłaniem
ludzi. Kontrowersyjne materiały zdobyte przez zamordowaną Zuzę — wielka
zagadka całej fabuły i główna przyczyna zdarzeń, to kolejne znaki
zapytania. Chmielarz tworzy plejadę bohaterów uwikłanych w poważne afery
(narkotyki, seks, polityka, mafia), skorych do machlojek, czy
zwyczajnie „srających w gacie”. Jednak ci groźni nie są wystarczająco
groźni — bardziej bawią niż straszą, a komisarz Jakub Mortka, którego poznałam już w Podpalaczu, nadal wydaje się być pozbawiony
konturów, niekompletny i nijaki, chociaż… sympatyczny.
Po pierwsze — nie porównywać. Chmielarz
sam nie sili się na żadne naśladownictwo, nie próbuje ścigać
skandynawskich kolegów po fachu. Tworzy prawdziwie polski, osiedlowy (i
do tego sensacyjny) kryminał. Nie mierzy w górnolotność. Wszystko ma być
i jest zbliżone stylistycznie do cytatu, jaki przytoczyłam we wstępie.
Po drugie — powieść naprawdę dobrze się czyta, a to znacząco podnosi jej
wartość. Pióro Chmielarza cechuje logika i namysł, a także całkiem
poprawna płynność. Mimo panującego w środku chaosu, można czerpać prostą
przyjemność z czytania, a te nie do końca rozwiązane sprawy nie
zaburzają ogólnego odbioru.
***
Chmielarz Wojciech, Osiedle marzeń, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2016, s. 368.
Chmielarz Wojciech, Osiedle marzeń, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2016, s. 368.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Ciąg dalszy nastąpi 2.
0 komentarze