A ja żem jej powiedziała | Katarzyna Nosowska

"Chcę być małym punktem.
Chcę go polerować aż do błysku."

Och, jak ja lubiłam w mojej "wczesnej" młodości zespół Hey. Ja Sowa, List ("a jutro znowu pójdziemy nad rzekę"), Czas spełnienia. Przed pisaniem tego tekstu włączyłam sobie te wszystkie stare kawałki i jak na zawołanie wróciły czasy glanów, korali, rzemyków wiązanych na nadgarstkach i naszywek na plecaku z demobilu. Stary Hey to jedna z ikon tamtych czasów, chociaż nowy niektórymi tekstami również zatrzymywał mnie gdzieś w półkroku, mimo że trochę odszedł od rockowych korzeni (cudowny Wilk vs. Kot). Nieszczególnie za to interesowałam się Katarzyną Nosowską. Pamiętam ją z jednego koncertu, jak uparcie po każdej piosence przepraszała wszystkich za wszystko. Jej skromność i spuszczony wzrok w pewien sposób mi imponowały. Ona sama kryła się w niebanalnych, dosadnych tekstach, nie musiała robić nic więcej. 

A teraz mam przed sobą jej literacką paplaninę, której nijak nie umiem połączyć z głębią muzyki, którą wykonuje (a może wykonywała) Kaśka (chociaż z jej wizerunkiem umiem), i wściekam się jeszcze bardziej, bo chwilę temu miałam zamiar skrytykować tę książkę od lewej do prawej chyba za wszystko, a może najbardziej za to, że miejscami nawet mi się podobała. I nie wiem za bardzo, co napisać, stąd pewnie te osobiste wynurzenia. A ja żem jej powiedziała polecała mi mama, ciocia, przyjaciółka. Lubię być trochę na bakier, więc długo kręciłam na nią nosem, a jednak codziennie do śniadania dokładałam sobie kolejne strony. Tym bardziej, że lektura nie jest ani trochę absorbująca. Można ją sobie czytać po kawałku, między domowy obowiązkami, w drodze do pracy, w przerwie w pracy, do kawy czy deseru.

Szczere, choć przejaskrawione prawdy, intymne zwierzania pełne (a zaraz pozbawione) ironii,  mocno nadwyrężone nadmiarem udziwnionych zwrotów słownych, które zadziwiająco łatwo wpadają w oko. Plątanina myśli na różne tematy tworząca coś pokrętnie błyskotliwego. Jest dużo o miłości, zazdrości, fobiach, modzie, celebrytach, jedzeniu, odchudzaniu i o wstydzie. Niektórych może bawić ta dziwaczna literacka konstrukcja, ja mam chyba inne poczucie humoru. Do mnie trafiały te najmocniejsze pociski, końcówki stron, niemal nieuchwytne dosadne puenty, w których Kaśka obnażała się cała, pokazując jak wielki dystans ma do samej siebie. Bo choć A ja żem jej powiedziała to taki kolorowy ptak, humorystyczne cudo w rozrywkowym tonie, to jest również bardzo osobistym przekazem, a może nawet i osobliwą autoterapią. A to chyba jest najdziwniejszy tekst, jaki napisałam ostatnio o książce.

***
Nosowska Katarzyna, A ja żem jej powiedziała, Wydawnictwo Wielka Litera, Warszawa 2018, s. 208.


Książkę przeczytałam w ramach Wyzwania czytelniczego 2019 
(kategoria: książka, której bohaterem jest muzyk)

Zajrzyj również tu:

0 komentarze